Dziękuję za każde wyświetlenie, każdy komentarz. To wszystko ma dla mnie ogromne znaczenie. Kocham Cię ♥

środa, 13 marca 2013

Rozdział Trzeci


Te jego cudowne oczy... Czekoladowe tęczówki, w których zatonęłam. Tak, chciałam w nich utonąć. Nie chciałam spojrzeć w inne miejsce. Tylko oczy Zayna.

 A może on naprawdę zadzwoni? Może moje życie się zmieni? Takich pytań w mojej głowie było o wiele, wiele więcej. Chciałam się jeszcze spotkać z Zaynem i nawet miałam nadzieję, że to się stanie. Przy nim mogłam być sobą, ale jednocześnie nie poznawałam siebie. Nie poznawałam mojego zachowania w stosunku do Malika. Byliśmy tylko na jednym spotkaniu, a ja od razu zauważyłam jak na mnie wpływał. Wpływał i to bardzo... Moje zachowanie przy nim nie było zamierzone. Nie robiłam tego specjalnie. Nie zamierzałam tak reagować na jego dotyk, tak wyszło. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. To tylko jedno spotkanie, a ja już tak bardzo go polubiłam. To się stało nieświadomie. Jakaś wewnętrzna część mnie sama reagowała na Zayna. Ja na to nie miałam wpływu.
 Chciałam znów go spotkać. Chciałam usłyszeć jego głos. Chciałam, żeby chociaż pamiętał kim jestem. Nie chciałam się łudzić, a jednak musiałam. Musiałam, bo moja nadzieja zawsze trwała do końca. Ale przecież ten koniec kiedyś musiał nadejść, prawda?
 Szlam ulicą Londynu wracając z zajęć. Alice dzisiaj nie było, więc musiałam całą drogę wracać sama. Czasami pasowała mi taka cisza spowodowana brakiem towarzysza, rozmówcy. Mogłam wtedy spokojnie myśleć, nikt nie wiedział o czym. Nikt mi wtedy nie przeszkadzał, a ja mogłam w spokoju rozmyślać różne sprawy. W tamtym momencie wspominałam moje spotkanie z Zaynem, od którego minął tydzień. Tak, równiusieńki tydzień. Od tamtego czasu Zayn nie zadzwonił ani nie napisał. Technicznie to wyglądało tak, że miałam się nie łudzić i żyć ze świadomością, że już nigdy nie będę miała styczności z Zaynem. W praktyce wyglądało to inaczej. Zależało mi chociaż na potwierdzeniu tego, że Malik o mnie jeszcze nie zapomniał, dlatego miałam nadzieję. Mówią, że „nadzieja umiera ostatnia”. W moim przypadku tak było. Miałam tą cholerną nadzieję, która jak się okazało umarła szybciej niż powinna. Podczas mojego powrotu do domu zdałam sobie sprawę z tego, że gdyby Zayn naprawdę chciał się ze mną skontaktować to już dawno by to zrobił. Miałam nie robić sobie niepotrzebnej nadziei, a wyszło jak wyszło. Głupia nadzieja. Zawiodła. Ale na co ja liczyłam? Ze Zayn Malik tak po prostu do mnie zadzwoni i zapyta co u mnie? Ale byłam głupia. Nie potrzebnie w to wierzyłam. „Nadzieja matką głupich.”
 Westchnęłam i spojrzałam w prawo. Przechodziłam właśnie przez park. To w nim pierwszy raz spotkałam Zayna i Nialla. Czułam lekką pustkę. Rozmawiałam z chłopakiem kilka godzin, a miałam wrażenie jakby był moim przyjacielem, jakbym go znała od dawna. Brakowało mi tego przyjaciela... Kilka minut i znajdowałam się przy ławce, na której pierwszy raz siedziałam z Zaynem. Jestem nienormalna. Czy można w tak szybkim czasie kogoś aż tak bardzo polubić? Czy można tęsknić za kimś z kim spędziło się tylko kilka godzin? Nie miałam pojęcia, ale na moim przykładzie mogłoby się wydawać, że tak. Usiadłam na ławce i patrzyłam tępo w jakieś miejsce. Nawet nie zwracałam uwagi na jakie. Było mi to obojętne.
 Z mojego transu wyrwał mnie dźwięk telefonu i wibracja w kieszeni. Zdezorientowana chwyciłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Nie znałam tego numeru. Po krótkiej chwili odebrałam.
-Słucham? - Zapytałam znów spoglądając przed siebie.
-Czy rozmawiam z Victorią Hugson? - Zapytał nieśmiały głos w telefonie. Przypominał mi on kogoś, ale nie wiedziałam kogo.
-Tak, to ja. O co chodzi?
-Cześć Victoria. Tu Zayn. - Głos wydawał się śmielszy, a ja zrobiłam duże oczy słysząc tą informację. To rzeczywiście był Zayn. Mówił to swoim spokojnym, śmiałym głosem, dlatego byłam pewna, że to on. Zaczęłam nerwowo rozglądać się w różne strony. Zadzwonił, naprawdę zadzwonił!
-Cześć Zayn. - Powiedziałam miło, a uśmiech sam wkradł się na moją twarz.
-Przepraszam, że nie dzwoniłem wcześniej, ale miałem dużo prób i byłem zajęty. Dzisiaj mam wolne, więc pomyślałem sobie, że może wyskoczymy gdzieś dzisiaj wieczorem. Co ty na to?
 Co ja na to? Zayn, mam ochotę skakać i krzyczeć z radości, a ty mnie pytasz co ja na to? - pomyślałam. Naprawdę miałam ochotę tak zrobić. Zaczęłam się uśmiechać jeszcze bardziej. Ucieszyłam się na tę propozycję. Zapewne wyglądałam wtedy jak chory psychicznie człowiek, ale mówi się trudno.
-Z miłą chęcią. - Uspokoiłam się i odparłam spokojnie. Wyprostowałam się na ławce i przybrałam poważny wyraz twarzy. Z boku to musiało wyglądać dosyć zabawnie.
-To świetnie. Przyjadę po ciebie o siedemnastej. Może być? - W glosie Zayna także dało się wyczuć chociaż lekkie szczęście.
-Pewnie, będę czekała. To do zobaczenia.
-Pa.
 Czyli o mnie pamiętał. Nie zapomniał, a nawet zaproponował spotkanie. Cieszyłam się, że znów go zobaczę. Po kilkunastu sekundach uśmiechania się sama do siebie spojrzałam na zegarek w telefonie. Czternasta jeden. Westchnęłam szczęśliwa, po czym wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu.
 
Zbliżała się szesnasta, więc uznałam, że czas się szykować. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Potem moim celem była szafa. Stałam przed nią dosyć długo, nie wiedząc co wybrać. Nie miałam pojęcia gdzie zabierze mnie Zayn, dlatego nie wiedziałam co na siebie założyć. Zależało mi na tym,  żeby było wygodnie, a zarazem dziewczęco. Z drugiej jednak strony bałam się, że dany strój nie będzie odpowiedni. W końcu wybrałam czarną, rozkloszowaną spódnicę skater i czerwona koszule z szerokimi ramiączkami, która posiadała czarny pasek wzdłuż zapięcia i kołnierzyk, również w czarnym kolorze. Górną część garderoby wpuściłam pod spódnicę uważając, aby była choć trochę luźna. Znów skierowałam się do łazienki. Rozczesałam jeszcze raz włosy i lekko zakręciłam końcówki. Zrobiłam lekki makijaż i spryskałam się perfumami. Delikatny, dziewczęcy zapach. Mój ulubiony. Uśmiechnęłam się w duchu stwierdzając, ze wyglądam w miarę przyzwoicie i zeszłam po schodach na dół. Pospiesznie spojrzałam na zegarek. Dochodziła siedemnasta. Zaczęłam się trochę denerwować. Nie widziałam nawet dlaczego. Zawsze byłam śmiała i nigdy się nie przejmowałam zwykłymi spotkaniami, ale czy to było takie zwykłe spotkanie? Nie chciałam, żeby Zayn był dla mnie sławnym chłopcem, za którym uganiają się nastolatki. Chciałam poznać jego wnętrze, wiedzieć jaki jest naprawdę i nie traktować go jak sławę, tylko jak normalnego chłopaka. Więc dlaczego się tak denerwowałam?
-Wychodzisz gdzieś? - Usłyszałam głos mojej rodzicielki dobiegający z kuchni.
-Tak, nie wiem o której wrócę. - Odpowiedziałam spokojnie i ruszyłam w stronę mamy. Podparłam się ręką o blat i obserwowałam jak kobieta kroi marchewkę.
-Umówiłaś się z kimś? - Zapytała podejrzliwie po chwili odwracając się  w moją stronę i lustrując mnie od góry do dołu. - No, no, no. Widzę, że to coś ważnego skoro się tak wystroiłaś. - Zaśmiała się rodzicielka, a ja przewróciłam oczami. Jak zwykle to samo. Już nawet nie można spokojnie wyjść z kolegą.
-Mamo, idę na zwykłe spotkanie. Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.
Kobieta westchnęła przez uśmiech, a po chwili słychać było dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to Zayn. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi, obok których leżały moje czarne szpilki. Założyłam je i sięgnęłam po torebkę, która chwilę później wisiała na moim ramieniu. Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam Zayna. Miał na sobie czarne spodnie i białą koszulkę przykrytą jeansową kurtką. Wyglądał idealnie. Moje serce zaczęło cieszyć się na jego widok. Na prawdę aż tak za nim tęskniłam?
-Hej. Gotowa? - Zapytał uśmiechając się. Zmiękłam. Kolana się pode mną uginały. Wyglądał tak perfekcyjnie, a jego głos przyprawiał mnie o szybsze bicie serca i gęsią skórkę.
-Cześć. Gotowa. Możemy iść. - Starałam się mówić normalnie, ale było naprawdę trudno. -Mamo, ja wychodzę. - Krzyknęłam do kobiety i wyszłam z mieszkania zamykając drzwi.
 Zobaczyłam przed sobą czarny samochód, który jak mniemam należał do Zayna. Jak na dżentelmena przystało chłopak otworzył mi drzwi pasażera i zamknął je upewniając się, że jestem już w środku. Chwilę później sam zajmował miejsce kierowcy.
-Ładnie wyglądasz. - Powiedział niespodziewanie. Zlustrowałam całą siebie i przypomniałam sobie co mam na sobie. Dziwnie się czułam w takim stroju. Na ogół nie przeszkadzają mi spódnice czy szpilki, ale w tamtym momencie było mi trochę niekomfortowo, zapewne przez lekkie nerwy, co nie znaczyło, że nie spodobała mi się ta pochwała. Wręcz przeciwnie. Spodobała i to bardzo. Wnet poczułam, że moje policzki zrobiły się cieplejsze. Rumieńce. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Dziękuję. - Powiedziałam miło i spojrzałam na Zayna.
On także patrzył na mnie. Nasze oczy się spotkały. Te jego cudowne oczy... Czekoladowe tęczówki, w których zatonęłam. Tak, chciałam w nich utonąć. Nie chciałam spojrzeć w inne miejsce. Tylko oczy Zayna. Po dość długiej chwili zdałam sobie jednak sprawę z tego, że nie powinno tak być. Odwróciłam wzrok i poczułam, że moje policzki wręcz parzyły. Spojrzałam przed siebie nerwowo bawiąc się swoimi palcami.
-To dokąd mnie zabierasz? - Zapytałam nawet nie patrząc na towarzysza. Nie mogłam na niego spojrzeć. Wtedy zapewne znów nie potrafiłabym oderwać od niego wzroku.
-To będzie niespodzianka. - Chłopak powiedział tajemniczo, po czym się zaśmiał.
Ruszyliśmy.

                                                 ~*~
Hejka! Mamy 3 rozdział. Jakiś takiś... ale jest :D Dzisiaj środa, a co to oznacza? Że jutro czwartek, potem piątek i weekend :D Jeszcze 2 dni, damy radę! Jak myślicie gdzie Zayn zabierze Victorię? Co będzie dalej? Piszcie w komentarzach. Może ktoś zgadnie :D Piszcie też o tym czy wam się podoba, klikajcie „tak” w ankiecie i dodawajcie się do obserwatorów. Do następnego i słodkich snów! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz