Dziękuję za każde wyświetlenie, każdy komentarz. To wszystko ma dla mnie ogromne znaczenie. Kocham Cię ♥
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział Siódmy
Jeden tweet, a niósł za sobą nienawiść ze strony milionów nastolatek.
Zayn został na noc. Wieczorem oglądaliśmy horror i jak to on stwierdził „bał się sam wracać do domu”, a ja „bałam się spać sama w pokoju”. Oczywiście nie obeszło się bez rzucania popcornem i innych tego typu zabawach, przez co mój pokój wyglądał jakby to ująć... koszmarnie. Zayn usnął w fotelu i wyglądał tak słodko, że nie miałam serca go budzić. Przykryłam Malika kocem i sama usnęłam w moim pełnym popcornu łóżku. Także było okej i cały dzień spędzony razem był naprawdę świetnym pomysłem.
Rano, gdy się obudziłam Zayna nie było w pokoju. Pomyślałam, że jest albo w łazience albo na dole, dlatego zeszłam do kuchni. Moje przypuszczenia się sprawdziły, bo przy stole siedział brunet i mama popijająca kawę. Żywo o czymś dyskutowali, a chłopak nie wydawał się być zadowolony, zresztą mama także. Weszłam do pomieszczenia i skierowałam się w stronę kartonu z sokiem pomarańczowym. Rzuciłam krótkie „dzień dobry” i wlałam do szklanki picie. Wszystkie oczy powędrowały w moją stronę, mama odpowiedziała mi szybkim „cześć”, a Zayn się uśmiechnął. Wiedziałam, że coś było nie tak. To nie był prawdziwy uśmiech.
-Coś się stało? - Zapytałam i usiadłam na krześle koło chłopaka.
-Nie, co się miało stać? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie kobieta i wrzuciła - pusty już - kubek do zlewu.
-Ja już pójdę. - Powiedział szybko Zayn, po czym wstał i skierował się do drzwi.
Szybko podążyłam za nim.
-Dlaczego? Nie zostaniesz jeszcze? - Zapytałam przejęta.
-Nie, mam coś do załatwienia. Dzięki za wszystko. Pa. - Powiedział zbywając mnie i wyszedł.
Nawet się normalnie nie pożegnał. Coś musiało się stać, a ja jak zwykle nie poinformowana. Westchnęłam przeciągle i skierowałam się znów do kuchni.
-Mamo, co się stało? - Zapytałam opierając się o ścianę.
-Nic. Wszystko jest w porządku. - Odpowiedziała kobieta udając szczery uśmiech.
Wiedziałam doskonale, że nie był szczery. Był fałszywy i wymuszony. Coś było nie tak. Rodzicielka widząc grymas na mojej twarzy podeszła do mnie i złapała mnie za ramiona.
-Victoria, naprawdę jest wszystko w porządku. Jeśli chodzi o Zayna to pewnie się śpieszył. Zresztą tak jak ja. Muszę już iść. Pa kochanie. - Pocałowała mnie w policzek i ruszyła do drzwi.
-Ale o czym rozmawialiście?
-Przepraszam, naprawdę się śpieszę. Na razie. - Powiedziała i wyszła.
Świetnie! Zostawiła mnie w takim momencie samą, a doskonale wiedziała, że jestem ciekawska i nie lubię być niedoinformowana. Zayn nie chciał mi niczego powiedzieć, mama też siedziała cicho. Może za bardzo dramatyzowałam, ale wiedziałam, że ta ich rozmowa była czegoś powodem. Tylko nie wiedziałam czego...
Kolejny raz sama w domu... Zdążyłam się przyzwyczaić. Korzystając z chwili wolnego chwyciłam za komórkę i wybrałam numer Alice. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Co dzisiaj robisz? - Zapytałam znudzona.
-Cześć Victoria. Mi też miło cię słyszeć. U mnie w porządku. - Zadrwiła Alice. - Nie wiem, a co?
-Pomyślałam, że może pójdziemy dzisiaj gdzieś? Dawno nigdzie razem nie byłyśmy, na dodatek mam cały dzień wolny.
-Okej, spotkajmy się za dwie godziny w Starbucksie.
-Mhm, pa. - Rzuciłam szybko i poszłam na górę przygotować się do wyjścia.
Naprawdę dawno nigdzie nie wychodziłam z Alice. Odkąd poznałyśmy 1D wszystko się zmieniło, a przecież ja cały czas siedziałam w domu. Trzeba to nadrobić.
Pomalowałam paznokcie na czarno, po czym założyłam shorty, top i vansy. Wzięłam torebkę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Zamykając drzwi nasunęłam na nos okulary i ruszyłam w stronę Westfielda, bo to właśnie tam znajdował się Starbucks, w którym byłam umówiona z Alice. Po około trzydziestu minutach byłam na miejscu. Ali już na mnie czekała. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek i usiadłam koło niej.
-To co? Szalejemy dzisiaj? - Zapytała z uśmiechem przyjaciółka.
-Pewnie, ale najpierw muszę się czegoś napić.
Zamówiłyśmy po kawie i ruszyłyśmy na zakupy. Ogólnie nie było żadnych specjalnych rewelacji. Alice kupiła sobie bransoletkę, a ja przez większość czasu szukałam bez skutku. W końcu zbliżając się do wyjścia zobaczyłam top w kolorze białym, z czarnymi długimi rękawami, odsłaniający połowę brzucha. Była tylko jedna sztuka w moim rozmiarze, więc szczęśliwa, że w końcu udało mi się coś znaleźć sięgnęłam po top. Niestety ktoś pociągnął z drugiej strony, tym samym nie pozwalając mi na wykonanie czynności. Spojrzałam na osobę, która przeszkodziła mi w kupnie ubrania i oniemiałam. Na początku wydawało mi się, że to nie ona, ale jednak.
-O, to ty. - Rzuciła od niechcenia dziewczyna. - To z tobą Zayn mnie zdradzał.
Moje zaskoczenie było co najmniej ogromne. Dlaczego ona w ogóle gadała takie głupoty?
-Słucham? - Tylko na tyle mnie było stać.
-No to ty jesteś tą laską, dla której Zayn ze mną zerwał.
-My jesteśmy tylko przyja... - Chciałam szybko zaprzeczyć, jednak nie było mi to dane - przerwała mi.
-Przyznam szczerze, że skoro on się tak tobą zachwycał to myślałam, że rzeczywiście jest czym. - Prychnęła. - Ale jak widać myliłam się. Zayn jest albo ślepy, albo głupi skoro podoba mu się ktoś taki. - Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i uniosła dumnie głowę.
Panienka się znalazła... Miałam ochotę jej przywalić.
-Nie pozwalaj sobie, dobrze? Ja i Zayn to tylko przyjaciele, ale tobie nic do tego. Myślisz, że jesteś jakaś lepsza bo udało ci się wydoić kasę od niego? A może dlatego, że twoja mądrość sięga poziomu minimalnego? Otóż powiem ci - nie. Nie jesteś lepsza, tak ci się tylko zdaje. Skoro Zayn z tobą zerwał, to widocznie miał powód, ale na pewno nie jestem nim ja. Więc z łaski swojej daj nam spokój i nie mieszaj się w nie swoje sprawy. Cześć.
Razem z Alice, która przyglądała się zaistniałej sytuacji ruszyłam w kierunku wyjścia nawet nie oglądając się za siebie. Niestety i tym razem ktoś mi to uniemożliwił i niestety to znów była Perrie, która złapała mnie za łokieć. Westchnęłam i obróciłam się w jej stronę z oczekującym spojrzeniem.
-Nie myśl, że tak łatwo odpuszczę. Jeśli wydaje ci się, że to ty jesteś dla Zayna najważniejsza to się mylisz. Niedługo mu się znudzisz. Kto wie, może nawet wróci do mnie... Możesz być pewna, że ja tego dopilnuję. - Powiedziała wrogo Edwards i dłonią odgarnęła włosy.
Popatrzyłam na nią jak na idiotkę i ruszyłam w stronę wyjścia, choć tak naprawdę miałam ochotę się rozpłakać. Wiedziałam jednak, że muszę udawać twardą, szczególnie przy tej fałszywej blondynie. Kątem oka dostrzegłam, że Alice mi się przygląda. Byłam pewna, że na razie nie chciała o nic pytać, chociaż w jej głowie tych pytań było z milion. Wiedziała, że to nie najlepszy moment na przesłuchania i byłam jej za to wdzięczna. Gdy już wyszłyśmy na zewnątrz poczułam jak mnie przytula. Wzmocniłam uścisk, był mi wtedy potrzebny. Alice rozumiała mnie jak nikt inny i byłam jej za to niezmiernie wdzięczna. Gdy już się od siebie uwolniłyśmy zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do mnie. Dawno nie przebywałam z Alice, potrzebowałam jej.
Po tym wszystkim mogłam przypuszczać, że Zayn mnie okłamał. Powiedział, że oboje ustalili rozstanie, a Edwards temu zaprzeczyła i oznajmiła, że to on ją rzucił. Na dodatek Perrie myśli, że chłopak odszedł od niej z mojego powodu. A co ja miałam w tamtym momencie myśleć? Jedna wersja zaprzeczała drugiej. Wszystko było jasne, a potem znowu się pokomplikowało. Byłam strasznie wściekła na dziewczynę, że zjechała zarówno mnie jak i Zayna, tym bardziej, że udawała niewinną, słodką Perrie Edwards, której życie było tak kolorowe i bajeczne, że aż się rzygać chciało. Musiałam się z tym wszystkim przespać. Głowa mnie już bolała od nadmiaru myśli, dlatego gdy Ali opuściła mój dom poszłam spać.
*Następnego dnia*
Nie wierzyłam własnym oczom. Myślałam, że mam jakieś zwidy. Czy Perrie mogła posunąć się do tego stopnia?
@zaynmalik i victoria_hugson. Życzę szczęścia w „przyjaźni”:)
[* w moim opowiadaniu Perrie ma tt]
Większość osób na twitterze pisało tylko o tym. Chciałam z Zaynem uniknąć niepotrzebnego szumu i plotek, dlatego nie wzbudzaliśmy żadnych podejrzeń. Normalne relacje znajoma - znajomy. Żadnych publicznych przytulanek i tym podobnych, ale w tamtym momencie to wszystko przestało się liczyć. Dzięki Edwards zaczęłam być hejtowana. Ludzie trzymali jej stronę myśląc, że to ona jest w tym wszystkim poszkodowana. Dzięki tej blondynie zostałam znienawidzona przez cały świat. Przez tą fałszywą, różową aż do przesady landrynę ludzie życzyli mi śmierci.
Masa hejtów, których z każdą minutą przybywało. Niektóre z nich czytałam. Nie było miło i nikomu nie życzę tego uczucia. Płakałam i czytałam. Nie mogłam przestać. Owszem, nie wszyscy życzyli mi tego, żebym umarła, ale dosłownie każdy tweet, którego przeczytałam trzymał stronę Perrie. Jeden tweet, a niósł za sobą nienawiść ze strony milionów nastolatek. Tak bardzo chciałam zaszyć się w miejscu gdzie nikogo nie ma. Uciec od tego wszystkiego, albo chociaż przytulić bliską mi osobę. Zayn. To jego w tamtej chwili potrzebowałam. A gdzie on był? Nie miałam pojęcia. Na twitterze nic nie napisał, telefonu ode mnie też nie raczył odebrać. Tamtego dnia miał wolne, nie mógł być zajęty pracą. Po prostu mnie olał, chociaż ja go potrzebowałam. Nie chciałam się narzucać. Jeśli by mu zależało to by zadzwonił. Tak bardzo za nim tęskniłam...
Postanowiłam napisać mu smsa:
Nie wiem co teraz robisz, gdzie jesteś. Nie odbierasz ode mnie telefonów, ale wiem, że to nie przez pracę. Potrzebuję cię, ale nie będę ci się narzucać. Jeśli będziesz chciał to zadzwoń. Martwię się. x
Już chciałam kasować wiadomość, ale zdecydowałam się ją wysłać. Położyłam się na łóżku i coraz bardziej płakałam. To tylko kilka godzin, a ja już tak bardzo cierpię z powodu hejtów. Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, ale nie sądziłam, że w tak niepodziewanym momencie.
Jeden dzień.
W ciągu jednego dnia można udowodnić jak bardzo mylne są pozory.
Perrie. Ona też jest pomylona.
Co chwilę spoglądałam na telefon czekając na jakikolwiek znak życia od Zayna. Na marne. Jak zwykle, kiedy ktoś jest nam potrzebny to go przy nas nie ma. Chciałam wiedzieć co on ma do powiedzenia w tej sprawie. Chciałam, żeby mnie przytulił. Chciałam chociaż usłyszeć jego głos, ale jak to zrobić, skoro najwyraźniej on tego nie chciał?
*Następnego dnia*
Kolejny dzień, który spędziłam na płakaniu w poduszkę. Zayn się nie odezwał, nie dał znaku życia, a mi brakowało go coraz bardziej. Tak strasznie chciałabym usłyszeć chociaż jego głos...
Alice próbowała mnie pocieszyć. Na marne. Nie wiem jak chłopcy wytrzymują coś takiego na co dzień. A no tak. Wiem - nie są obrażani przez wszystkich swoich fanów, których jest więcej niż hejterów. Ale niestety to tyczy się tylko ich. Jak widać niektórzy fani są też hejterami i lubią obrażać przyjaciół idoli...
Aby przeżyć z myślą, że mnóstwo osób mnie nie lubi potrzebni byli mi chłopcy i ich wsparcie. Albo chociaż jednego z nich. W tamtym momencie bałam się, że wraz z tweetem Perrie, odwróciła się ode mnie nie tylko masa ludzi, ale także moi przyjaciele. Ta niepewność i lęk były okropne. Nie wiesz czego spodziewać się po następnym dniu, po bliskich ci osobach, nawet nie chcesz wiedzieć. Moje marzenie w tamtym momencie? Mieć pewność, że dla moich przyjaciół wciąż jestem bliską osobą, a jeśli to byłoby niemożliwe to chciałabym nic nie czuć. Przestać mieć jakąkolwiek świadomość. Zniknąć.
~*~
Hiii Kochani! :) Z góry przepraszam za charakter Perrie w moim opowiadaniu i mam nadzieję, że nikt przeze mnie się do niej nie zrazi. Po prostu tak jakoś wyszło, a ja sama lubię Edwards, więc uwierzcie - opowiadanie nie ma nic wspólnego z realem. :D
Dziękuję za wszystkie wejścia, za obserwowanie bloga i komentarze. Dla niektórych to może się wydawać mało, ale ja cieszę się z każdego z nich. Nawet nie wiecie jakiego banana miałam na twarzy czytając Wasze opinie :) Dziękuję ♥
P.S.: Miałam dodać w środku tygodnia, ale jako że udało mi się go teraz napisać, to następny rozdział mogę wstawić trochę później, za co z góry przepraszam.
P.S.2: Jak myślicie co będzie dalej? :D
Komentarz = motywacja do pisania kolejnego rozdziału :)
Love ya ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow, zatkało mnie. Jak napisałaś, że akcja będzie się rozkręcać, nie pomyślałaby, że AŻ tak. W sensie pozytywnym! :D Straasznie jestem ciekawa, o czym jej matka i Zayn rozmawiali. Może jej matka nie chce, żeby on się z nią przyjaźnił? Może dlatego Zayna tak ugryzło?
OdpowiedzUsuńMuszę ci powiedzieć (napisać - whatever :D), że Victoria idealnie opisuje mój charakter - ja też nienawidzę być niepoinformowana o czymś. Dlatego błagam Cię, pisz dalej, żebym nie zwariowała. ;)
A Perrie też lubię - zresztą tak jak całe LM. <3 Chociaż przyznaję, Perrie tutaj w Twoim opowiadaniu troszkę mnie przestraszyła z tymi groźbami do Vicky. Jak daleko jest w stanie się posunąć? o.O
A jeśli rozdział będzie aż tak świetny jak ten, to jestem w stanie poczekać. Oczywiście wszystkie rozdziały były świetne, lecz ten tak jakoś... wywołał zaskoczenie, tak bym powiedziała. :)
Więc czekam na następny rozdział i pozdrawiam,
Ndege.
Kolejny rozdział mega! Pisz, pisz następny! Czekam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńInformuj! ;*
Szkoda mi jej. A to wredna Edwards. Jak ludzie są złośliwi. A gdzie jest Zayn? Victoria go potrzebuje.
OdpowiedzUsuńProszę o kolejny rozdział.
Pozdrawiam @JustinePayne81
Znalazłam twojego bloga i bardzo mi się spodobał. Będę tu wpadać.
OdpowiedzUsuńRozdział boski. :3
Weny życzę. ;*
[SPAM]
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za spam, jednak nie znalazłam tutaj odpowiedniej zakładki, w której mogłabym umieścić taki komentarz. Jeśli będzie Ci od przeszkadzał, to go po prostu usuń. :)
Chciałabym serdecznie zaprosić na bloga, którego prowadzę razem z przyjaciółką, Martą. O czym on jest? O dwóch skrajnościach imieniem Francesca i Kimberly. Po paradoksalnej sytuacji dziewczyny zaprzyjaźniły się mimo swojej odmienności.
Franky jest tancerką o mocnym charakterze. Potrafi być wredna i często wykorzystuje ludzi. Kim zaś jest tą… Lepszą? Ma dobre serce i dużo pisze. W przyszłości chciałaby byś znaną pisarką.
Trudno mi jest w skrócie opisać bohaterki, toteż zapraszam na naszego bloga, w którym jak na razie znajduje się szczegółowy opis bohaterów i prolog.
To dopiero początek historii, więc łatwo będzie się wdrążyć. :)
Tak więc w imieniu moim i Marty chciałabym serdecznie zaprosić na naszego bloga:
hide-feelings.blogspot.com
P.S. W opowiadaniu nie zabraknie One Direction!
Pozdrawiam serdecznie. ♥
Jeszcze raz przepraszam za spam.
Bardzo fajny rozdział :) Czekam na następny :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń