Dziękuję za każde wyświetlenie, każdy komentarz. To wszystko ma dla mnie ogromne znaczenie. Kocham Cię ♥
czwartek, 2 maja 2013
Rozdział Dziewiąty
Nie jestem warta cierpienia? Przecież jestem nikim.
-Proszę cię, nie przerywaj mi kiedy zacznę mówić, dobrze?
Westchnęłam i kiwnęłam twierdząco głową. Wiedziałam, że zaraz się zacznie tłumaczenie, w końcu powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić. Nie byłam pewna co będzie dalej. To zależało też od Zayna, w końcu to on dał mi powody, żeby myśleć, że wszystko skończone. Ja byłam w stanie odbudować to od nowa. Spróbować znów sobie zaufać i sprawić, żeby nasza przyjaźń znów istniała, ale pytanie czy on tego chciał. Chłopak wyprostował się i wziął głęboki wdech.
-Przepraszam cię. Za wszystko. Wiem, że powinienem być przy tobie cały czas i to nie jest tak, że ja nie chciałem się już z tobą przyjaźnić. Chciałem i to bardzo, nadal chcę. Zależy mi na tobie, dlatego trudno było mi przez ten tydzień wytrzymać bez choćby jednego twojego spojrzenia. To nie była moja decyzja, bo sam na pewno nie zdecydowałbym się ciebie opuścić. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chciałem cię przytulić, wesprzeć - spuścił głowę. -Wyobrażam sobie jak musiałaś się wtedy czuć. Naprawdę bardzo cię przepraszam, chciałem się z tobą skontaktować, ale nie mogłem. Wiedziałem, że nie dam rady wytrzymać długo bez ciebie. Za bardzo mi ciebie brakowało. Vicki, na prawdę mi na tobie zależy. Bardzo. Przepraszam...
W mojej głowie pojawiła się iskierka nadziei. Może jemu naprawdę zależało? Chciałabym w to wierzyć, ale nie mogłam być zbyt naiwna. W takim razie jaki był powód tego, że tak nagle przestał utrzymywać ze mną kontakt?
-Skoro to nie była twoja decyzja to czyja? - zapytałam po chwili ciszy.
-Vicki... Przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć.
-Świetnie! Więc nie mów - poziom mojego zbulwersowania rósł z każdą sekundą.
Co było aż tak straszne, że nie mógł mi powiedzieć?! Kolejny powód do kłótni?
-Victoria, naprawdę chcę ci powiedzieć, ale ty mi nawet nie uwierzysz.
-Masz rację. Teraz na pewno ci nie wierzę, bo próbujesz się tylko wykręcić.
-Vicki, to nie tak. Dobrze... Powiem ci. Nie wiem jak na to zareagujesz, nie wiem czy mi uwierzysz, ale proszę cie, żebyś nikomu o tym nie mówiła - niechętnie skinęłam głową, dając mu do zrozumienia, że ma kontynuować. -Twoja mama. Powiedziała mi, że mam przestać się z tobą spotykać. Zabroniła mi się z tobą kontaktować. Nie wiem dlaczego, myślałem, że mnie nie lubi, ale gdyby tak było, pewnie dałaby mi to jakoś do zrozumienia. Pamiętasz jak byłem u ciebie ostatnim razem? Wtedy, rano przy śniadaniu ona powiedziała mi, że mam zniknąć z twojego życia, dlatego nawet się normalnie nie pożegnałem. Nie mogłem, bo pewnie byłoby jeszcze gorzej. Wierzysz mi?
Chwilę zajęło mi przemyślenie tego co właśnie usłyszałam. To niedorzeczne, żeby moja mama kazała Zaynowi zerwać ze mną wszelkie kontakty. Przecież ona nigdy nie pokazywała nam, że go nie lubi, nigdy nie było po niej tego widać. A potem tak nagle... Nie to niemożliwe. Przecież sama pocieszała mnie w ciągu ostatniego tygodnia... Ale może właśnie to było dowodem? Mówiła, że Zayn nie jest wart tego żebym przez niego płakała i że nie powinnam tracić dla niego czasu. To zaczęło układać się w jedną całość. Dziwną, ale dobre i to. Nie miałam powodów do tego, żeby nie wierzyć Mulatowi. Kiwnęłam więc głową i spojrzałam w jego oczy. Tak bardzo brakowało mi tego widoku, tej głębi, w której się zatracałam, którą jeszcze niedawno widywałam codziennie, a potem była dla mnie jakby nagrodą za wytrzymanie bez niej całego tygodnia.
To smutne, że najbardziej tęsknimy za czymś wtedy, kiedy to już nie jest codziennością, że doceniamy coś wtedy, gdy nie możemy tego mieć.
Po pewnym czasie zauważyłam, że nasze ciała się do siebie zbliżają. Kilka sekund później poczułam ciepło otaczające cały mój organizm. Jeszcze mocniej wtuliłam się w chłopaka, pod którego dotykiem się wzdrygnęłam. Znów zatonęłam w uderzającej głębi pięknych, brązowych tęczówek Zayna. Znów poczułam ten intensywny zapach, który wyprowadzał mnie z równowagi. Znów poczułam jakie to przyjemne uczucie. Znów ON był przy mnie. To była szansa. Mogliśmy wszystko odbudować, nasze relacje, zaufanie, przyjaźń. Tak bardzo mi go brakowało...
Wielu osobom pewnie się wydaje, że tydzień to wcale nie tak dużo, ale nie dla nas. My byliśmy od siebie uzależnieni, Zayn był dla mnie jak narkotyk. Gdy nie było go przy mnie, czułam się zagubiona. ON był już częścią mnie. Czy to naturalne dla przyjaźni? Za wszelką cenę broniłam się uczuć i nie chciałam, by się okazało, że zakochałam się w Zaynie. Wow. Pierwszy raz przedstawiłam to w tak oczywistych słowach. Ale nie chciałam tego. Nie chciałam czuć do Zayna czegoś więcej niż przyjaźni, nie chciałam zniszczyć tego co zostało zbudowane. Jego bliskość tylko udowadniała mi, że ta nasza PRZYJAŹŃ jest niesamowita. Nie chciałam tego stracić - zaczęłam bawić się w aktorkę. To oczywiste, że próbowałam ukryć moje silniejsze uczucia. Musiałam. Nie. Przecież nie mogłam się w nim ........ On był dla mnie przyjacielem i miał nim być już zawsze. Przecież to, że inaczej reaguję na chłopaka wcale nie znaczy, że... Że... No... To wcale nie znaczy, że ten... Tak, tego się trzymajmy. Nie zakochałam się w Zaynie, moje reakcje na dotyk Malika były powodem braku jakiejkolwiek fizycznej bliskości. Nic więcej. Już nie pomyślę o tym chłopaku w ten sposób. Nigdy więcej...
Odzyskałam go.
Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie. To było przecież nieuniknione.
-I co teraz zrobimy? - zapytałam niepewnie. - Lepiej porozmawiać z mamą czy się ukrywać?
-Porozmawiaj z nią, ale nie mów jej od razu o wszystkim. Delikatnie zapytaj co sądzi o naszej przyjaźni, a potem w razie czegoś zapytaj dlaczego nie chce, abyśmy się spotykali.
-Myślę, że to dobry pomysł. A co z hejtami i całą tą aferą?
-Hmm... W mediach jest tak, że zazwyczaj jak zbytnio starasz się coś odkręcić, to dziennikarze wiedzą, że jest to coś ważnego. Najlepiej jest obrócić sytuację w żart. Na przykład zaśmiać się z tej afery i więcej o niej nie wspominać - wzruszył ramionami.
Chciał z tego zażartować. Myślę, że to było dobre rozwiązanie, ale... Martwiło mnie to, że od razu tak zareagował, że chciał jak najszybciej pokazać światu, że nasz związek jest tylko plotką, że tak naprawdę wszystko jest kłamstwem, a on chce się ze mną tylko przyjaźnić. Jego reakcja spowodowała u mnie dziwne uczucie. Zabolało?
***
-Mamo? Mogę cię o coś spytać? - weszłam do kuchni chcąc porozmawiać z rodzicielką.
-Jasne, pytaj o co chcesz.
-Co sądzisz o Zaynie? - zapytałam niepewnie.
Kobieta chyba niezbyt zrozumiała o co mi chodziło, bo uniosła jedną brew do góry.
-Chodzi mi o to... jakie masz zdanie na jego temat?
-A co? Stało się coś? - próbowała ukrywać, że nie wie o co mi chodzi, ale wiedziała.
-Po prostu odpowiedz mi na pytanie.
Kobieta westchnęła. Chyba domyśliła się, że nie dam za wygraną.
-Myślę, że ten chłopak nie jest dla ciebie odpowiedni. Skrzywdzi cię.
Ciekawe jak miałby to zrobić.
-Dlaczego sądzisz, że mnie skrzywdzi? - spytałam uważnie obserwując każdy jej ruch.
-Victoria... Jesteście zupełnym przeciwieństwem. Widziałaś jak cierpiałaś przez ten tydzień. On ma fanów, którzy zrobią dla niego wszystko. Cierpiałabyś przez nich wielokrotnie. Uwierz mi...
-A co to ma wspólnego z tym, że to Zayn mnie skrzywdzi? Przecież to nie jego wina, że ma takie fanki, to jego praca, coś co kocha i coś, co jednocześnie ma swoje wady. To Perrie wysłała tego tweeta, nie on! - ostatnie zdanie krzyknęłam, na co kobieta się wzdrygnęła.
-Ale nie było go przy tobie kiedy cierpiałaś przez coś związanego z nim! Victoria, spójrz prawdzie w oczy. Zostawił cię, bo nie chciało mu się ciebie pocieszać. Jest kimś znanym, ale to ty byś cierpiała za jego sławę, bo jesteś zwykłą dziewczyną, czyli w jego oczach nikim.
Wiedziałam, że będzie starała się użyć wszelkich możliwych argumentów, ale nie sądziłam, że powie mi, że jestem nikim. Marta widząc moje zdziwienie i żal spowodowany jej słowami od razu zareagowała.
-Vicki przepraszam... Nie miałam tego na myśli - zaczęła się tłumaczyć.
-Przestań kłamać! - przerwałam jej. - Próbujesz mi wmówić, że jestem nikim, ale doskonale wiesz jaki był powód tego, że Zayn się nie odzywał. Powiedziałaś mu, że ma się trzymać od nas z daleka, zabroniłaś mu się ze mną kontaktować, a teraz próbujesz odwrócić kota ogonem. To żałosne! - z nerwów zaczęłam wymachiwać rękoma. - Myślałam, że mamy lepsze relacje i że chcesz mojego szczęścia! Jaka ja jestem głupia! Przez cały tydzień przez ciebie myślałam, że Zayn ma mnie w dupie, a tak naprawdę nie był niczemu winien!
-Victoria to nie tak! Chcę twojego szczęścia, nie chcę żeby cię skrzywdził. Nie jesteś warta tego całego płaczu i cierpienia!
-Nie jestem warta cierpienia? - zakpiłam. - Przecież jestem nikim.
Zdenerwowana ruszyłam w stronę schodów i już po chwili znajdowałam się na moim łóżku głową w poduszkach.
Może i byłam nikim, ale przynajmniej nie okłamywałam córki i nie wprowadzałam jej w błąd. Powinnam uwierzyć mamie? Nie sądzę. Po tym wszystkim ufałam bardziej Zaynowi niż jej. Po prostu myślałam, że naprawdę zależy jej na moim szczęściu, ale ona myślała, że będę szczęśliwa bez Malika. To bzdura i od razu byłam tego pewna. Bo niby jak Zayn miałby mnie skrzywdzić? TEN kochany, wrażliwy chłopak? TEN, który mimo wszystko był ze mną i mnie wspierał? TEN, który na każdym kroku pokazywał mi, że jestem ważna? TEN CHŁOPAK? Na pewno nie...
Nie miałam zamiaru płakać. Mimo, że w moich oczach gromadziły się łzy, starałam się nie dać im spłynąć po mojej twarzy. Chciałam pokazać, że jestem silna. Chociaż nikogo obok mnie nie było, chciałam udowodnić samej sobie, że potrafię nad tym panować i nie jestem prostą dziewczyną, która płacze za każdym razem gdy coś jej nie wyjdzie.
Sięgnęłam po telefon, aby napisać sms-a do Malika:
Rozmawiałam z mamą. Pokłóciłyśmy się.
Chwilę później otrzymałam odpowiedź.
O co? Co mówiła?
Nie chciałam informować Zaynowi o tym, że matka powiedziała, że jestem nikim. To nie miało żadnego związku z tą sprawą. Poza tym, kochałam ją i wiedziałam, że nie to miała na myśli. Po prostu wkurzyłam się na nią, bo starała się mnie odciągnąć od Malika, na dodatek używając kłamstw. To nie było fair.
Powiedziała, że mnie zranisz, a jeśli nie zrobisz tego ty, to twoje fanki, bo jestem tylko zwykłą dziewczyną, a ciebie zna cały świat.
To nie była rozmowa na telefon. Powinniśmy o tym normalnie porozmawiać, a nie pisać sms-y. I tak to było nieuniknione. Chwilę później poczułam wibrację. To nie był sms. Dzwonił Zayn. Mimo wszystko wolałabym jednak porozmawiać z nim w cztery oczy, ale oczywiste było, że nie poproszę go o to aby przyjechał, prawda?
-Jak się czujesz? - zapytał z troską.
-A jak mam się czuć? Jestem wściekła, zmieszana, głupia. Zaczynam się w tym wszystkim gubić. Chyba moja mama miała rację. Jestem nikim - mówiłam bez jakichkolwiek emocji.
-Nie jesteś nikim! - szybko zaprzeczył. - Mam do ciebie przyjechać?
-Nie. Nie musisz, nie zawracaj sobie mną głowy. Pozłoszczę się i przestanę. Ja po prostu... Nie wiem już co mam robić. Ona mi powiedziała, że boi się, że mnie zranisz, że nie chce żebym cierpiała, ale ja już nie wiem nic - odparłam ponuro.
Czułam się jakbym była rozdzierana na kawałki. Jakby jedna osoba ciągnęła moją jedną stronę, a kolejna osoba drugą, tak abym przeszła na stronę każdej z nich. To było nienormalne, bo tymi osobami byli moi najbliżsi.
-Nie zranię cię, pamiętaj o tym. Kochanie jestem z tobą, niczym się nie przejmuj.
Czy on właśnie..? Czy on nazwał mnie kochaniem? Co prawda nie raz mówił mi czułe słówka, ale pierwszy raz w tej formie. To mnie bardzo zdziwiło, ale jednocześnie sprawiło, że uśmiechnęłam się. Tak, idiotka, szczerzyłam się sama do siebie, ale cóż poradzę..? Te słowa sprawiły, że poprawił mi się humor. Miło było usłyszeć od kogoś, że mnie wspiera. To bardzo kochane.
Usłyszałam pukanie. Westchnęłam i usiadłam na łóżku.
-Przepraszam Zayn, muszę kończyć, mama dobija się do drzwi.
-Pa Vicki, niczym się nie przejmuj. Pamiętaj.
Mruknęłam pod nosem i rozłączyłam się. Niechętnie podeszłam do drzwi.
Czas zmierzyć się z rzeczywistością.
Powoli nacisnęłam klamkę i odchyliłam drzwi. To co zobaczyłam spowodowało, że otworzyłam szeroko usta.
Zdziwienie to za mało powiedziane.
~*~
Hiiii! Jestem... w końcu. Jestem okropna przerywając w takim momencie, przepraszam. Szczerze przyznam, że zastanawiałam się czy nie wstawić za tymi drzwiami Malika, który chciał zrobić Vicki niespodziankę, ale postanowiłam jednak przyspieszyć akcję. Jak wrażenia? Proszę o opinię, jest dla mnie bardzo ważna. :)
Buziaki ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz