Dziękuję za każde wyświetlenie, każdy komentarz. To wszystko ma dla mnie ogromne znaczenie. Kocham Cię ♥
wtorek, 19 marca 2013
Rozdział Czwarty
Ciepła dłoń Zayna obejmowała moją. Wszystkie złe emocje, niepokój i lęk minęły. Jego dotyk działał na mnie kojąco. Czułam, że byłam bezpieczna, że nic złego nie może mi się stać. Bo on był przy mnie.
Poczułam lekkie szarpnięcie i chwilę po tym usłyszałam głos Zayna mówiący mi, że jesteśmy na miejscu. Spojrzałam za szybę. Drzewa, drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa. Czy my byliśmy w jakimś lesie? Na to wyglądało. Zdziwiłam się. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok, który bacznie mnie obserwował. Uśmiechnęłam się niepewnie, co chłopak odwzajemnił. Jego uśmiech był znacznie większy i pewniejszy od mojego. Nie miałam nic przeciwko lasom, ale... Serio?
-Wysiadamy? - Zapytał Malik wychodząc z auta, nawet nie czekając na moją odpowiedź.
Wzruszyłam ramionami sama do siebie i także opuściłam pojazd. Podeszłam do Zayna, który szukał czegoś w bagażniku. Po chwili wyjął z niego duży koszyk. Po co mu był koszyk? Otworzyłam usta żeby zapytać go o to, ale mi przerwał.
-Wyprzedzając twoje pytanie odpowiem, że to niespodzianka i zaraz sama zobaczysz po co mi ten koszyk.
Przestraszyłam się. Nie wiedziałam czego, ale czułam się niespokojna. Bo niby co? Zayn zrobi sobie piknik pomiędzy drzewami? Wśród mchu i innych tego typu okazałości przyrody? No chyba nie.
Bałam się? Ale czego? Na pewno nie Zayna. Mimo, że znałam go tak krótko, to i tak mu ufałam. Jego oczy i uśmiech były szczere. Nie, chyba się nie bałam. Czułam dziwny, wewnętrzny niepokój. Tak, to odpowiednie określenie.
-Idziemy? - Zapytał Zayn uśmiechając się i wyciągając rękę w moją stronę, którą niepewnie złapałam.
Ciepła dłoń chłopaka obejmowała moją. Wszystkie złe emocje, niepokój i lęk minęły. Jego dotyk działał na mnie kojąco. Czułam, że byłam bezpieczna, że nic złego nie może mi się stać. Bo on był przy mnie. Mimo, że znaliśmy się kilka dni, ja miałam poczucie chociażby lekkiego bezpieczeństwa. Nieświadomie czułam się przy nim... Nie potrafiłam tego określić. Czułam się inaczej. Działał na mnie jak nikt inny. Nie miałam nawet pojęcia dlaczego.
Szliśmy ramię w ramię, bym po chwili doznała szoku.
Ujrzałam przed nami jezioro. Już prawie zachodzące słońce odbijało się w tafli wody. Obok była kolorowa łąka z mnóstwem kwiatów, a za nią malutki lasek. Gdzieniegdzie latały motyle, wszystko było kolorowe. Takie magiczne...
Pierwszy raz widziałam takie miejsce na własne oczy. Nawet nie pomyślałabym, że znajduje się ono na przedmieściach Londynu. Zakochałam się w nim. Po długiej chwili patrzenia się w przepiękny krajobraz zrozumiałam po co Zaynowi był koszyk. Czyżby piknik? Spojrzałam na chłopaka, który uśmiechał się najwyraźniej czekając na moją reakcję.
-Tu jest pięknie. - Powiedziałam bliska wzruszenia i rzuciłam się na chłopaka.
Przytuliłam go mocno, a on uważając na koszyk odwzajemnił gest.
-Cieszę się, że ci się podoba. - Powiedział, a ja mimo, że nie widziałam jego twarzy byłam pewna, że się uśmiecha.
Zaciągnęłam się powietrzem. Perfumy Zayna... Polubiłam je od razu. Oprócz tego czuć było przyjemny lekki wiaterek pomieszany z zapachem kwiatów i przyrody. Cudownie...
-Chodź, rozłożymy rzeczy. - Powiedział Malik, a ja wyswobodziłam się z uścisku i z uśmiechem zaczęłam pomagać chłopakowi.
Gdy wszystko było rozłożone usiedliśmy na kocu i wpatrywaliśmy się w jezioro. Słońce zachodziło, przez co dodawało uroku całemu temu magicznemu miejscu. Zayn się naprawdę postarał. Urządził piknik, przywiózł mnie tam, a wszystko specjalnie dla mnie. Byłam mu naprawdę wdzięczna i przede wszystkim szczęśliwa. Przedtem narzekałam na moje życie, na to że jest nudne i proste. Już tak nie myślałam. Poznałam Zayna i może nie byliśmy jakimiś super przyjaciółmi od przedszkola, ale ja właśnie tak się czułam. Czułam w nim bratnią duszę, mojego przyjaciela. Nawet po tak krótkim czasie.
Zanim powiesz, ze twoje życie jest bez sensu pomyśl o nim dokładniej. W każdej chwili może wydarzyć się coś co odmieni je na zawsze. Nie narzekaj, bo na pewno masz powód do uśmiechu. Zacznij doceniać to co masz, a w zamian możesz otrzymać więcej.
-O czym tak myślisz? - Zapytał chłopak przerywając moje rozmyślenia.
-O tym jaką jestem szczęściarą. Niedawno wydawało mi się, że moje życie jest nudne i banalne. Potem spotkałam ciebie i wiem, że się myliłam. Bardzo fajnie jest spędzać miło czas w towarzystwie fajnych ludzi. Wtedy nie jest już nudno. To jest dziwne, bo znamy się kilka dni, a ja czuję jakbyśmy się znali od zawsze. - Uśmiechnęłam się patrząc na Zayna, ale po chwili moja mina zrzedła gdy uświadomiłam sobie co powiedziałam.
To naprawdę wydobyło się z moich ust? Kurdę, dlaczego nie mogłam zachować tego dla siebie? Zawsze muszę coś wypaplać. Powinnam czasem ugryźć się w język. Spuściłam głowę w dół i czułam, że moje policzki się wręcz paliły. Chłopak zachichotał. Sorry Zayn, ale dla mnie to nie jest śmieszne - pomyślałam.
-Słodko wyglądasz jak się rumienisz. A tak w ogóle to mi też miło spędza się z tobą czas. - Powiedział miło, a po chwili czułam jak obejmował mnie ramieniem -Ładnie tu, prawda?
-Mhm, to miejsce jest takie... magiczne. Wszystko tu jest inne. - Odpowiedziałam.
Wciąż dotyk Zayna wywoływał u mnie pozytywne emocje. Niby taki zwykły gest, ale naprawdę sprawiał, że uśmiech sam wkradał się na twarz. Tak nieświadomie, automatycznie. Nieśmiało położyłam głowę na ramieniu bruneta.
-Chcesz coś zjeść? - Zapytał nagle Malik.
Nie miałam ochoty na jedzenie. To oznaczałoby także odsuniecie się od chłopaka, a tak mi było wygodnie.
-Nie mam ochoty, ale jak ty chcesz to zjedz coś.
-Mi też się nie chce jeść. Wolę sobie tak posiedzieć. - Spojrzałam na niego, a on się uśmiechnął.
Ponownie oparłam głowę o ramię chłopaka. Pewnie z boku wyglądało to fajnie. My, praktycznie przytuleni do siebie, wpatrzeni w jezioro, zachód słońca, otaczająca nas przyroda i piknik przygotowany przez Zayna. Uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Byłam naprawdę szczęśliwa, jednak przez chwilę zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dobrze robię. Znałam Zayna kilka dni, a już siedziałam wtulona w niego i wyglądaliśmy razem jakbyśmy byli na randce. Czy to wszystko nie potoczyło się zbyt szybko? Może trochę, ale to raczej było moje wnętrze, prawdopodobnie serce. To ono decydowało za mnie w towarzystwie Zayna. Rozum nie miał nic do gadania. To serce mówiło mi co mam robić. Skoro mu ufałam, to czy to było coś złego? Szybko odrzuciłam od siebie tą myśl i znów zaczęłam wpatrywać się w jezioro.
-Mam pomysł. - Powiedział nagle Malik i szybko wstał. -Zaraz wracam. - Dodał i poszedł w stronę samochodu.
Musiał przejść między kilkoma drzewami, dlatego po kilku sekundach zniknął z zasięgu mojego wzroku. Około pięć minut później wrócił trzymając coś w rekach. Nie wiedziałam co, ale gdy był już blisko zaczęłam się cicho śmiać.
-Z czego się śmiejesz? To takie śmieszne? - Przeszedł kilka kroków i stanął naprzeciw mnie, tym samym zasłaniając widok.
-Nie, ale... Chcesz puszczać latawiec? Serio?
-Przeszkadza ci to? I nie, nie będę puszczał latawca. My go będziemy puszczać.
Na jego twarz wstąpił chytry uśmieszek. On naprawdę chciał, żebym puszczała z nim latawca?
-A jeśli nie mam ochoty? - Zapytałam z lekką nadzieją w głosie.
Tak właściwie to mogłabym się nawet zgodzić, ale chciałam zobaczyć reakcję Zayna.
-Jeszcze zmienisz zdanie. - Zaśmiał się i odłożył przedmiot na ziemię.
Z uwagą obserwowałam każdy ruch bruneta. Zastanawiałam się co chciał zrobić. Po chwili jednak poznałam odpowiedz na to pytanie. Chłopak szybko złapał mnie w biodrach i przerzucił przez ramię. Miał szczęście, że spódnica mi się nie podwinęła. Nie darowałabym mu tego. Gdy mnie dotknął przeszedł mnie lekki dreszcz, ale w tamtym momencie miałam inne myśli w głowie. Zayn zaczął iść w stronę jeziora, a po chwili zorientowałam się, że jesteśmy na pomoście, którego wcześniej nie zauważyłam.
-Zayn! Zwariowałeś?! Puść mnie! Postaw mnie na ziemi! - Krzyczałam i szarpałam się.
Zayn jednak nie zwracał na to uwagi i po chwili trzymał mnie centralnie nad wodą. Zmuszona byłam spleść ręce na jego karku. To był jedyny ratunek.
-Zayn, proszę. Woda już jest pewnie chłodna. Proszę, odłóż mnie na ziemię. - Zaczęłam błagać spokojnie z nadzieją, że chociaż taki sposób poskutkuje.
Chłopak przez chwilę się nie odzywał. Nie miałam pojęcia co zrobi. Czy wrzuci mnie do tego jeziora, czy postawi na ziemi? Wolałam to drugie. Z pewnością byłoby to bardziej korzystne dla zdrowia i życia Zayna, bo gdyby wrzucił mnie do tej wody to bym go pewnie ukatrupiła. Tak więc myślę, że lepiej byłoby dla niego gdyby grzecznie mnie odłożył.
-Jak się zgodzisz puszczać latawca i mnie ładnie poprosisz to się zastanowię.
-Och, no dobra. Niech stracę. Pobawię się z tobą tym latawcem. - Powiedziałam w końcu z obojętną miną i miałam nadzieję, że Zayn postawi mnie na ziemi.
-Miałaś jeszcze ładnie poprosić. - Powiedział brunet udając rozczarowanego.
-Okej. Proszę. - Westchnęłam.
-Miało być ładnie.
-Przecież było ładnie. Eh... No dobra. Bardzo ładnie proszę, postaw mnie na ziemi. Bądź człowiekiem Zaynuś - Powiedziałam najsłodziej jak potrafiłam mając nadzieję, że to pomoże.
-Zaynuś? - zdziwił się chłopak poruszając śmiesznie brwiami.
Faktycznie to dziwnie brzmiało. Zaynuś? Serio? Na nic lepszego mnie nie było stać?
-Och, no to Zayn! Odłożysz mnie na ziemię?
-Mi się podoba Zaynuś... - Przeciągał uśmiechając się.
Wciąż nie zmienił swojej pozycji. Ile on ma siły? Jeszcze mu się to nie znudziło?
-A może tak poprosisz jeszcze ładniej? - Powiedział słodko.
Ładniej? Niby jak?
-Na przykład? - Zdziwiłam się.
-Nie wiem, to zależy od ciebie. Musisz mnie ładnie poprosić, a wtedy ja ci powiem czy mi się podoba. - Odparł brunet.
-Mhm, ta na pewno. - Odpowiedziałam z ironią.
Zayn opuścił ręce wraz ze mną, dlatego znajdowałam się tuż nad wodą.
-Dobra, już dobra! Mogę cię przytulić.
-Hmmm... Skoro nie masz pomysłu to ja ci pomogę. Może być buziak w policzek i po sprawie. Grzecznie odstawię cię na ziemię. - Uśmiechnął się pięknie Malik.
Buziak w policzek? Nie przeszkadzałoby mi to, ale byłoby trochę dziwne po tak krótkiej znajomości. Normalnie bym się nie zgodziła. Wolałabym zmoczyć się cała niż pocałować choćby w policzek obcego faceta, ale Zayn to było coś innego. Pewna część mnie nawet chciała tego buziaka. Po chwili namysłu cmoknęłam bruneta w policzek, a już chwilę później stałam na pomoście obok kolegi. Patrzył się uważnie w moje oczy, ja zrobiłam to samo. Nie wiem jaki on miał w tym cel, ale ja w jego tęczówkach poszukiwałam uczuć. Szukałam tego co czuje po tym niby zwykłym buziaku. Pewnie nie zastanawiałabym się nad tym gdyby nie to, że tak nagle przestał cokolwiek mówić i patrzył na mnie. Zapanowała cisza. Niezręczna? Nie dla mnie. Uwielbiałam tęczówki Zayna, dlatego cieszyłam się, że spokojnie mogłam się w nie wpatrywać. Były takie hipnotyzujące, piękne, szczere. Jak on sam. Cały świat przestał istnieć. Nawet nie miałam żadnych konkretnych myśli. Znów wszystkim kierowało serce. Mój nowy władca, który kazał mi robić wszystko co czuł. A może to ja czułam? Serce tylko mi dyrygowało, a tak naprawdę to ja działałam według uczuć? Tak właściwie to jakie były moje uczucia? Sama nie wiedziałam. Byłam tylko pewna, że chciałam żeby nasze usta przestała dzielić jakakolwiek odległość. Chciałam, żeby tworzyły jedność. Tak, pragnęłam ich. Dlaczego tak było? Nie miałam pojęcia. Znów jakaś wewnętrzna siła podejmowała za mnie decyzje.
Na szczęście szybko się otrząsnęłam i odwróciłam w stronę zachodzącego słońca. Przecież nie mogłam tego zrobić. Bałam się, że potem żałowałabym czegoś. Dobrze, że w mojej głowie pozostały choć resztki rozumu. Tak, chciałam tego pocałunku, nawet nie wiem dlaczego, ale to nie zmienia faktu, że nie mogłam tego uczynić. To miałoby jakikolwiek sens? Jeśli on tego nie chciał? Skąd mogłam wiedzieć, że zależałoby mu na tym? Poza tym, dla mnie to nie jest tylko taki zwykły gest, lecz gest świadczący o uczuciu. Czy między nami było jakiekolwiek uczucie? W ciągu tygodnia mogłoby się utworzyć? W ciągu dwóch spotkań? Nie sądzę. Owszem, Zayn nie był mi obojętny i był dla mnie poniekąd przyjacielem, ale czy warto ryzykować przyjaźń, która nawet jeszcze w pełni nie została zbudowana?
Czy warto jedną cegłę z tej budowli zabrać lub krzywo ustawić bez żadnego celu, tylko i wyłącznie dla zabawy? To ryzyko zburzenia całej konstrukcji. Zburzenia budującej się przyjaźni.
Raczej nie...
**
-Nie tak. Musisz tutaj trzymać i poruszać nim delikatnie. Wtedy wzniesie się w górę. - Zayn pokazywał mi jak puszczać latawca.
Skąd on miał takie umiejętności? Skąd w ogóle latawiec znalazł się w jego samochodzie? Ten chłopak coraz bardziej mnie zaskakiwał. Zrobiłam tak jak mi kazał, ale oczywiście nie mogło mi się nic udać. Chłopak westchnął i pomógł mi w wypuszczeniu przedmiotu w powietrze. Dotykał mojej dłoni. Poczułam się dziwnie... miło. Uśmiechnął się, co oczywiście odwzajemniłam i po chwili kazał mi biec z latawcem, zapewne po to, aby mógł on swobodnie poruszać się na wietrze. Zrobiłam to i po chwili szybko przemieszczałam się po łące z nadzieją, że latawiec będzie odpowiednio latał. Na szczęście udawało mi się, i mogłam obserwować swobodne ruchy latawca, którymi tylko trochę nadzorowałam. Nagle spostrzegłam, że Zayn trzyma swój telefon na wysokości oczu. Robił mi zdjęcia. Podeszłam do niego i odłożyłam latawiec.
-Ładnie wyglądałaś z tym latawcem. - Powiedział miło Zayn i pokazał mi zdjęcie. Nie wyszło najgorzej, całkiem ciekawie wyglądało z tłem - zachodem słońca, jeziorem i łąką. Nie chciałam jednak, aby Zayn miał moje zdjęcie. Zawsze gdy ktoś mi je robił czułam się dziwnie.
-Usuń, proszę. - Powiedziałam miło z nadzieją w głosie.
-Przepraszam, ale nie zrobię tego. Jest zbyt ładne.
Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem, na co Zayn zaczął uciekać. Tak, zaczął biec i odwrócił się tylko by sprawdzić gdzie jestem. Oczywiście ja zaczęłam go gonić i tak powstałam nowa zabawa. Zachowywaliśmy się jak pięcioletnie dzieci, ale mi to nie przeszkadzało. Dobrze się bawiłam. W swoim towarzystwie po prostu byliśmy sobą i nikogo nie udawaliśmy.
W pewnym momencie udało mi się przechwycić telefon chłopaka, więc zaczęłam przed nim uciekać. Chyba się o coś potknął, bo miałam wrażenie, że nie był blisko mnie, a przecież był szybszy. Korzystając z okazji odblokowałam telefon i już miałam usunąć zdjęcie, gdy spostrzegłam, że to nie ono. Na ekranie ujrzałam blondynkę. Całkiem ładną blondynkę.
~*~
Heeeeej! Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale niestety szkoła mi na to nie pozwalała. Z tego też powodu rozdział jest jaki jest. Beznadziejny. :( Gdy już zabrałam się za pisanie go, to nagle wyłączył mi się komputer i tym samym usunął wszystko. Jak widzicie do akcji przyłączyła się nowa osoba - blondynka. Jak myślicie kim ona jest? :D Piszcie w komentarzach opinię. Nowy rozdział postaram się napisać w najbliższej wolnej chwili, jednak nie wiem kiedy ona nastąpi. Do następnego! Love ya ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Heloł! ;)
OdpowiedzUsuńNa Twojego bloga wpadłam przypadkiem, ale jeśli mam być szczera, zaintrygował mnie. I nie mów, że ten rozdział to beznadzieja, bo to nieprawda! :) Jejciu, nawet nie wiesz, jakiego big smajla miałam, czytając to spotkanie Zayna i Victorii. Są słodcy. :D
Tylko jedna rzecz mnie martwi... Co takiego ukrywa Zayn?! Blondynka, powiadasz? Czyżby Perrie? :D Ale to dobrze, że ta "blondynka" się pojawia, bo nareszcie zaczyna się akcja! ;) Naprawdę jestem ciekawa, co Ty tam dalej wymyślisz. A jestem pewna, że to będzie coś niesamowitego. <3
No nic, teraz zostało mi już tylko napisać, że jest świetnie, rozkręcasz się! Czekam na następny rozdział, życzę duużo weny i przy okazji zapraszam do przeczytania czegoś mojego: written-very-long-ago.blogspot.com ;)
Pozdrawiam,
Ndege.